Dzięki wielkie za sugestie :) na pewno coś z tego wypróbuję i zobaczę, czy pomoże w jakiś sposób, żeby zmotywować się do posadzenia tyłka na stołku przed laptopem i napisania czegokolwiek :D Bo w momencie, kiedy faktycznie mam tą wolną chwilę, to znajduje sobie nagle tyyyle innych ciekawszych rzeczy...
Pisanie z muzyką stosowałam już wcześniej i działało bardzo dobrze. Chociaż nie próbowałam z tematycznymi playlistami; ja raczej z reguły puszczałam na youtube składanki z kompozycjami Yirumy, tylko po to, żeby nie było
cicho, bo piosenki ze słowami mnie rozpraszały i kończyło się na tym, że zamiast pisać wsłuchiwałam się w śpiewany tekst. Z kolei zmiany miejsca nigdy nie próbowałam, ale może warto przenieść się z laptopem do drugiego pokoju lub posiedzieć po prostu przed domem, na świeżym powietrzu (tak, jestem szczęśliwcem, który ma tą możliwość xD) i sprawdzić, czy to mi pomoże w jakiś sposób w znaleznieniu motywacji do napisania chociaż kilku słów na rozgrzewkę, żeby ponownie wbić się w rytm.
Kiedyś, zanim przestałam pisać cokolwiek, miałam narzuconą przez siebie zasadę (przynajmniej na początku, zanim na dobre wkręciłam się w regularne pisanie i każdego dnia czekałam z niecierpliwością na ten moment, żeby usiąść i coś napisać), że muszę codziennie napisać minimum sto słów. I chociaż to wydaje się bardzo mało, to czasami miałam naprawdę spory problem, żeby udało się chociaż tyle, a czasami potrafiłam napisać ciągiem, nawet do trzech tysięcy czegoś w miarę sensownego, więc może jak już uda mi się zmusić, żeby usiąść do laptopa, to znowu spróbuję sobie coś takiego narzucić, choćby jakieś mini-minimum. Może spróbuję też, tak jak przed rokiem, pisać regularnie o jednej porze, bo jakoś tak taka rutyna całkiem nieźle na mnie działała. Kto wie, może i teraz by pomogło?
Bardzo podoba mi się określenie
pisanie na frankensteina 
Choć z taką nazwą wcześniej się nie spotkałam, to sposób właściwie jest mi poniekąd znany, bo często zdarzało mi się wcześniej spisywać jakiś ważny dialog, lub późniejszą scenę, które po prostu musiałam w danym momencie z siebie wypluć, notowałam w osobnym zeszycie/pliku - zależy, czy pod ręką miałam telefon, czy
specjalny do tego celu zeszyt.
Akcje i konkursy literackie raczej mnie nie zmotywują do pisania, bo odgórny termin i założenia działają na mnie demotywująco, ale myślę, że sprawdzę pisanie do losowo wygenerowanych słów, bo to może być fajny trening na rozruszanie. Dzięki jeszcze raz, że podzieliłyście się swoimi metodami na znalezienie motywacji do pisania i usidlenia niesfornej weny. Dobrze, że na innych piszących zawsze można liczyć!